czwartek, 29 czerwca 2017

Rozdział 5

Błądziła po korytarzach już blisko 30 minut. Impreza napewno się już zaczęła. Z nadzieją że wkońcu kogoś spotka skręciła w kolejny korytarz. Jednak nikogo tam nie było. Zmęczona ciągłym chodzeniem usiadła na podłodze i oparła się o ścianę. Nie wiedziała nawet jak wrócić do swojej wieży. Siedziała i czekała aż ktoś ją znajdzie. Jak na zawołanie ktoś wyszedł zza zakrętu. Ciemnowłosy chłopak o przepięknych ciemnych jak noc oczach. Na widok dziewczyny zatrzymał się na chwilę.
-Cześć. Jestem Izabela Lovegrove. Ta nowa. -powiedziała szatynka w pośpiechu wstajac z podłogi i podchodząc do chłopaka.
-Kevin Moor. Czemu tu siedzisz? Sama?
-Chwila, chwila, chwila. Kevin Moor ze Slytherinu? To z twoim bratem ma wziąć ślub moja siostra?
-Faktycznie! Nie poznałem cię.
-Ciekawe jak miałbyś to zrobić skoro nigdy mnie nie widziałeś.
-Widziałem. Jeremy ma wiele zdjęć waszej rodziny od Magdy. -odpowiedział z uśmiechem- Ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Co tu robisz?
-Tak jakby się zgubiłam...-na policzki dziewczyny wystąpiły rumieńce- Szłam na impreze właśnie do was, ale jakoś tak wyszło, że jestem tutaj.
Chłopak się zaśmiał.
-Ej! To nie jest śmieszne! -oburzyła się dziewczyna próbując ukryć uśmiech.
-Tak masz racje.- odparł z uśmiechem po czym dodał z powagą - W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zaprowadzić cię do lochów.
Izabela popatrzyła na niego przerażona.
-Do lochów? -wyjąkałą.
-Tam są dormitoria Ślizgonów-zaśmiał się brunet - Gdybyś widziała swoją mine!
-Gupek! -zaśmiała się dziewczyna.
W takim humorze pokonali drogę na impreze.
******
Wejście mieli niezłe. Spóźnieni prawie godzinę przeszli przez próg płacząc ze śmiechu i zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych w pomieszczeniu. Zauważył ich także Draco. 
-Dziękuję za przyprowadzenie mojego gościa Moor. Możesz już iść. -powiedział podchodząc do nich. 
-Kevin zostaje.-powiedziała stanowczo Iza.
Draco spojrzał na nią lekko zdziwiony tym że się mu postawiła. Jednak tego nie okazał. 
-Dobrze. Więc zapraszam. A tak w ogóle to cześć.
-Hej. I sorki za spóźnienie. Ta szkoła jest jakimś labiryntem.-powiedziała przywracając uśmiech na twarz. 
Razem z Kevinem poszli za Draco, który poprowadził ich do grupki ludzi siedzących na kanapie i kilku fotelach obok. 
-Hej -przywitała się Iza.
Pare osób jej odpowiedziało. Zaczęła się im dokładniej przyglądać. Od lewej pierwszy na kanapie siedział brunet z pieknymi zielonymi oczami. Przyglądał się jej. 
-To jest Nott. -powiedział Draco wskazując na chłopaka.
-Theodor-dodał brunet.
-Mniejsza. Dalej masz Dafne.-Powiedział wskazując na blondynke ubraną w czarną sukienkę do połowy ud z odsłoniętymi plecami.-Nastepny jest Zabini. 
Chłopak, którego przed chwilą przedstawił blondyn, wstał ze swojego miejsca i teatralnie okłonił się przed Gryfonką. 
-Dla przyjaciół Blaise. To zaszczyt poznać tak piękną damę- powiedział i ucałował jej dłoń. Dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Zabini ogarnij się.- odezwał się do kumpla. Następnie wskazał trzy dziewczyny ubrane tak, że równie dobrze mogły by przyjść w samej bieliźnie. Jedna brunetka i dwie blondynki. - A tam siedzą Pansy, Tracey i Astoria.
-A ja jestem Iza, a Kevina już pewnie znacie. -powiedział szatynka.
Kevin nachylił się i szepnął Izie do ucha
-Masz może ochotę zatańczyć, albo napić się czegoś?
-Z wielką chęcią z tobą zatańczę. - odpowiedziała z uśmiechem.

Notka od autorki
Przepraszam. Wiem, że długo nie pisałam. Jedyne co moge powiedzieć to to, że nie miałam pomysłu na to jak dalej opisać te wszystkie sytuacje. Pomyślałam, że wstawie to co mam, bo i tak kazałam wam długo czekać. Zastanawiam się, czy ktoś tu jeszcze został i nadal czeka na ciąg dalszy. 





czwartek, 13 października 2016

Rozdział 4

Nadeszła sobota a wraz z nią przygotowania do imprezy. Radość Ślizgonów, po tym jak Malfoy oznajmił, że będzie impreza, była nie do opisania.
Jednak w wieży Gryffonów weekend za zaczął się w inny sposób.
******
-Wstawaj śpiochu! Zaraz minie nas śniadanie!
Gabriela próbowała obudzić swoją przyjaciółkę od dobrych 10 minut, ale ona chyba nie miała zamiaru wstawać.
-Nie to nie! Ide sama a ty tu leż leniu!
Po tych słowach opuściła dormitorium. Po 30 minutach Izabela wstała i jeszcze w połowie śpiąca udała się do łazienki. Wzięła prysznic na rozbudzenie, umyła zęby, uczesała włosy i zrobiła lekki makijaż żeby podkreślić oczy. Nastepnie zawinęła się w recznik i wyszła z łazienki. Podeszła do szafy i stanęła oko w oko z najwiekszym wyzwaniem każdego dnia, wyborem ubrań. Myślała kilkanaście minut i wymyśliła. Ubrała czarne jeansy i czerwony luźny sweterek. Do tego wyciągnęła z kufra czarne slipony. Gotowa skierowała się do Wielkiej Sali na śniadanie. Jednak gdy dotarła pod drzwi to zobaczyła tylko puste stoły. Jej zdziwienie nie miało granic. Szybko pobiegła do wieży Gryffonów a gdy już tam była odnalazła swoich przyjaciół przy kominku. Pobiegła do nich, ale nie zdążyła zahamować i wpadła prosto na Chris'a.
-No cześć Bela. Wiem że mnie kochasz ale nie musisz się na mnie rzucać już z rana.- zaśmiał się chłopak.
-Ha Ha Ha bardzo śmieszne. A tak swoją drogą to czy ktoś może mi powiedzieć czemu w Wielkiej Sali nie ma jedzenia?
Gabriela zaczęła się śmiać przez co jej przyjaciele popatrzyli na nią dziwnie.
Ostatecznie postanowili ją zignorować.
-Śniadanie skończyło się jakieś pół godziny temu.-powiedział Jackob.
Iza się załamała a jej brzuch zaczął coraz bardziej burczeć domagając się jedzenia.
-I co ja teraz zjem? Przecież nie dam rady wytrzymać do obiadu.
-Zajrzyj do szuflady przy swoim łóżku.-szepnął jej do ucha brat.
Iza go uściskała i pobiegła do pokoju. Szybko otworzyła szuflade w szafce nocnej i wyciągnęła coś zapakowane w srebrną folie. Tym czymś okazało się pare kanapek z nutellą. Zaczęła je jeść ze smakiem.
-Smacznego.-Ktoś odezwał sie z drugiego konca pokoju.
Szatynka szybko sie odwróciła szukając źródła głosu.  Na jednym z łóżek zauważyła jakąś dziewczyne czytającą książkę. Była ubrana w luźne ubrania a włosy miała uczesane w rozwalonego koka. Iza przełknęła to co miała w buzi i odezwała się
-Dzięki. Ty jesteś...
-Hermiona. Poznałyśmy się wczoraj.
-Pamiętam! -Iza spojrzała w dół na swoje kanapki i ponownie sie odezwała- Chcesz jedną?
-Nie dziękuje. Widze że ty jesteś głodna.- zaśmiała się.
-Trudno nie być gdy się zaspało na śniadanie. Co czytasz?
-Historie Hogwartu. Czytałaś?
-Nie wszystko, ale z tego co przeczytałam to najbardziej spodobało mi się....
I tak zaczęła się rodzić przyjaźń między nową uczennica i szkolną mądralą.
******

-Ja poprostu chce odzyskać moją córkę! To już 15 lat mija od kiedy nam ją zabrano!
-Spokojnie skarbie. Jestem pewna, że te święta spędzi z nami. Trzeba jej tylko dać jakiś znak.
******
Zbliżała się 14. Izabela i Jackob postanowili spotkać się ze swoim rodzeństwem i wyjaśnić to i owo.  Szli w kierunku gabinetu opiekunki Ravenclaw, czyli Magdy. Oczywiście zaprowadziła ich tam Hermiona, bo sami zgubili by się w tej plątaninie schodów i korytarzy. Gdy byli już na miejscu pożegnali sie z Herm i zapukali do drzwi. Otworzyła im Magda i przywitała ich uśmiechem. Iza odrazu przytuliła siostre. Weszli do środka i zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Po chwili dołączył do nich Mike. Spędzili dobre trzy godziny rozmawiając i śmiejąc się. Mniej wiecej w środku spotkania chłopcy wyszli na chwilę, żeby zobaczyć gabinet Mike'a. W tym czasie dziewczyny mogły sb spokojnie porozmawiać.
-To opowiadaj! Masz jakiegoś chłopaka?-zapytała Iza, przez co Magda zrobiła się czerwona jak buraczek.
-No właściwie, to mam narzeczonego!
Szatynka zrobiła wielkie oczy. W tym momencie przeżyła jeden z większych szoków w swoim życiu.
-Co?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Kto?! Chce wiedzieć wszystko! -wypytywała Iza.
Magda sie zaśmiała i zaczęła wszystko tłumaczyć.
-Nazywa się Jeremy Moor. Jest zabójczo przystojny i bardzo zabawny. Naprawde da się z nim porozmawiać.
-Już nie mogę się doczekać kiedy go spotkam.
-Może w święta, ale nie wiem dokładnie. A tak w ogóle to podobno jego brat chodzi do tej szkoły. Tylko jak mu tam było... O! Już wiem! Kevin Moor! Może już go spotkałaś?
-A z jakiego jest domu?
Magda zastanowiła się chwilę i odpowiedziała.
-Slytherin. Tak mi się wydaje.
-W takim razie mało możliwe żebym go spotkała. Ale zostałam zaproszona dzisiaj do Ślizgonów na impreze więc może go tam poznam.
-Idziesz sama?
-Niekoniecznie. Moge kogoś ze sobą zabrać. Jestem jednak pewna że nie wezmę Jackoba. On jest zbyt opiekuńczy. Przy nim nie mogłabym sie zabawić. Więc prosze nie mów mu nic.
-Nie powiem, ale masz się tam zachowywać.
-Dobrze mamusiu-zaśmiała się Iza.
******
O 17:30 Iza zaczęła szykować się na impreze. Nikomu nic o niej nie powiedziała. Nie zabiera nikogo, więc nikt nie musi wiedzieć. Nowa szkoła, nowy wizerunek i nowe znajomości, które ma okazje zawrzeć dzisiejszej nocy. Stanęła przed szafą i zaczęła zastanawiać się w co się ubrać. Przypomniały jej się wszystkie imprezy na które wymykała sie od dwóch lat co najmniej dwa razy w miesiącu. Stwierdziła że wybierze zestaw od ktorego zawsze zaczyna w nowym miejscu. Tym zestawem okazała się mała czarna, szeroka czarno-czerwona koszula, którą kiedyś ukradła Jackobowi i czarne szpilki. Pomalowała się lekko, ale podkreślając oczy, a włosy zostawiła rozpuszczone. Przejrzała się w lustrze i uśmiechnęła sama do siebie. 
-Królowa imprez powraca w wielkim stylu!-powiedziała do odbicia.
Teraz została już tylko jedna sprawa. A mianowicie przejść przez salon i pozostać niezauważoną. Podeszła do kufra i z samego dna wyciągnęła mały notesik. Zaczęła go przeglądać i po chwili znalazła to czego chciała, czyli zaklęcia specjalne na tą okazje. Zdecydowała się na zaklęcie Kameleona.Ściągnęła szpilki żeby nie szukały i wyszla z dormitorium. Szybko zbiegła ze schodów i prawie wpadła na jednego z Gryfonów. Ostatecznie po dłuższej chwili udało jej się wyjść na korytarz. Założyła szpilki i zaczęła iść. Jednak po chwili przystanęła. Zorientowała się że nie wie dokąd pójść.


Notka od autorki
Jest rozdział! Wkońcu! Napisałam go specjalnie w tym dniu, 13 października, ponieważ moja przyjaciółka ma dzisiaj urodziny. Jako cel postawiłam sobie przepisanie tego rozdziału akurat dzisiaj. Nie podejrzewałam że będę miała na to aż tak mało czasu, no ale cóż... Chciałabym życzyć mojemu Cholernemu Gryffonowi jeszcze raz wszyatkiego najlepszego. I zapraszam na jej bloga (też tematyka HP)
https://nicniezdarzasiedwarazytaksamo.blogspot.com/?m=1
Dobranoc!

wtorek, 14 czerwca 2016

Miniaturka : Zawsze i na zawsze

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Próbowałam przypomnieć sobie wczorajsze wydarzenia, ale okazało się to o wiele trudniejsze niż przypuszczałam. Jedyne co zapadło mi w pamięci to alkohol. Dużo alkoholu. Powoli otworzyłam oczy i zauważyłam że jestem w swojej sypialni. Spojrzałam na szafkę nocną, a moim oczom ukazał się eliksir na kaca i karteczka. Wzięłam te rzeczy i odrazu wypiłam zawartość fiolki. Już po chwili poczułam się lepiej. Następnie przeczytałam wiadomość napisaną dobrze znanym mi pismem.


"Mam nadzieję że dobrze spałaś. Pewnie boli Cię głowa, więc wypij eliksir i choć do kuchni na pyszne śniadanie"


Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wstałam z łóżka i ubrałam pierwszą lepszą rzecz , ktorą okazała się czarna koszulka Draco. Czułam jego perfumy, które tak uwielbiałam, a to sprawiało że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Związałam włosy w koka i poszłam do kuchni. Tam powitał mnie zapach naleśników leżących na stole. Z łazienki usłyszałam szum wody. Domyśliłam się że mój narzeczony bierze prysznic. Usiadłam przy stole i zaczęłam rozmyślać nad moim życiem. Dziwne, że udało mi się je jakoś ułożyć. Miałam wspaniały dom, stałą prace, cudownych przyjaciół i oczywiście narzeczonego, którego nie zamieniłabym na nikogo innego.
-Dzień dobry. Jak się spało?
Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
-Bardzo dorze.
Stał na środku kuchni w samych bokserkach wycierając jeszcze mokre włosy. Poprostu trudno oderwać wzrok.
-Napatrzyłaś się już?
Powiedział uśmiechając się szczerze. Poczułam że moje policzki robią się czerwone. Szybko odwróciłam głowę i zaczęłam jeść naleśniki. Zajął miejsce obok mnie i zaczął się mi przyglądać.
-Ty nie jesz?
-Już zjadłem.
Kontynuowałam jedzenie. Gdy skończyłam wstałam od stołu bez słowa, posprzątałam naczynia i weszłam do salonu z zamiarem obejrzenia wiadomości. Draco poszedł za mną. Zabrał mi z ręki pilot i odłożył go na stolik. Popatrzyłam na niego z niezrozumieniem wypisanym na twarzy. Po chwili raczył mi odpowiedzieć.
-Wczoraj mi coś obiecałaś.
Gdy to mówił uśmiechał się w ten swój sposób.
-Naprawde? Nie przypominam sobie.
Po mojej odpowiedzi jego uśmiech się powiększył, co mnie przeraziło. Wyjął z kieszeni telefon, którym kiedyś nauczył się posługiwać. Włączył jedno z nagrań i pokazał mi je. Byłam na nim ja upita jak nigdy dotąd. Mówiłam coś o tym że jak wrócimy do domu to zrobię co on sobie tylko zażyczy. No to się wkopałam.
-Byłam wtedy pijana i gadałam głupoty! Nie musze nic dla ciebie robić!
Broniłam się zawzięcie, ale to nie działało. Ani się obejrzałam, a Draco był tak blisko mnie że nasze oddechy się ze sobą mieszały.
-Nie musisz, ale chcesz...
Po tych słowach pocałował mnie namiętnie. Ten pocałunek nie należał do tych, którymi zazwyczaj mnie obdarowywał. Tym razem czułam wszystkie jego uczucia. Miłość, szczęście, ale też niepokój, zmartwienie i strach. Czym on mógł się martwić? Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Co sie stało?
-Nic. Czemu coś miałoby się stać?
Był uśmiechnięty, więc może mi się wydawało. Może wszystko jest w porządku a ja mam jakąś paranoje. No cóż, zapomnijmy o tym. Postanowiłam zmienić temat.
-Co dzisiaj robimy?
-A na co masz ochote?
-Na niespodzianke.
Odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy i przytuliłam go mocno. Później poszłam do sypialni, zabrałam czyste ubrania i skierowałam sie do lazienki. Wyszłam z niej po 40 minutach gotowa na niespodzianke. Draco też już był gotowy. Na początek poszliśmy na lody kłócąc się o to jaki smak jest najlepszy. Później poszliśmy nad jeziorko, czyli w jedno z naszych ulubionych miejsc. Wspominaliśmy dawne dzieje dużo się przy tym śmiejąc. Na koniec Draco zabrał mnie do wesołego miasteczka. Cieszyłam się jak małe dziecko, więc chyba nie dziwne że go przewróciłam gdy rzuciłam się mu na szyje. Leżeliśmy na ziemi śmiejąc sie dobre 10 minut. Po tym czasie Draco się odezwał.
-Wstawaj już! Musze ci wygrać jakiegoś misia!
-Poprostu czuje sie jak w filmie!
Po moim głupim komentarzu poszliśmy poszukać jakiejś ciekawej gry w której nagrodą były misie. Nie musieliśmy iść daleko, bo po przejściu 15 metrów w oczy rzucił mi się ogromny misiek koloru kremowego z czarną kokardą na szyji. Pokazałam go mojemu narzeczonemu, a on postanowił go dla mnie wygrać. Na poczatku nie szło mu za dobrze, ale po kilku próbach mu się udało. Przyjęłam od niego pluszaka i go pocałowałam.
-Dziękuję...
Następnie poszliśmy na diabelski młyn. Zrobiliśmy sobie chyba tysiąc zdjęć. Byliśmy jeszcze w wielu innych miejscach. Do domu wróciliśmy około 12 w nocy. Byliśmy tak zmęczeni, że gdy tylko weszliśmy do domu to odrazu położyliśmy się do łóżka i zasneliśmy. Nastepnego dnia spałam do południa. Gdy się obudziłam byłam w łóżku sama. Wyszłam z sypialni i usłyszałam że Draco z kimś rozmawia. Podeszłam bliżej i usłyszałam formułę śmiercionośnego zaklęcia. Szybko wybieglam zza rogu, ale nie zdążyłam. Draco leżał już na ziemi martwy, a ten który go zabił zniknął. Usiadłam na ziemi i zalałam się łzami. To nie mogło się stać naprawde.
******
Płacze. I to z mojego powodu. Czemu nie mogę jej pocieszyć? Czemu nie mogę powiedzieć że wszystko bedzie dobrze? Przecież tu jestem! Ale niestety ona mnie nie widzi. Już nigdy nie zobaczy. Ale ja jej nie opuszcze! Nie zostawie! Tak bardzo żałuję że nie miałem więcej czasu. Że nie mogłem jej tego wytłumaczyć. Znaleźli mnie za wcześnie.



Notka od autorki
Witam! Na początku chce przeprosić za to że tak długo nie było rozdziału. Nie mogłam go dodać ponieważ zabrano mi telefon. Dostałam go na dzisiaj i udało mi się napisać tą miniaturke. Mam nadzieje że się podoba 😘👍 Telefon odzyskam 24 czerwca i wtedy zaczne coś kombinować z rozdziałem. To już chyba wszystko co chciałam napisać. Pa, Dobranoc i Smacznego 😁

czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 3

Nagle drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły, a przez nie weszli Draco Malfoy z nową uczennicą u boku.
-Tu sie rozstajemy. Dalej powinnaś już sobie poradzić.
-Taa... Draco, a do jakiego domu ty należysz?
Chłopak uśmiechnął się pokazując swoje równe białe zęby.
-Do Slytherinu. Mam nadzieję że ty też tam trafisz.
Iza zaśmiała się krótko. Spojrzała na środek sali, tam gdzie stali pierwszoroczni i nowi uczniowie. Gabriela patrzyła na nią pytajaco, a Jakob zabijał blondyna wzrokiem. Spowrotem odwróciła głowę w strone blondyna.
-Ja już musze iść.
-Zaczekaj.
-Czegoś jeszcze nie wiem?
Przeczesał włosy ręką i spojrzał na dziewczynę.
-Owszem. Razem z innymi Ślizgonami organizujem impreze na początek roku szkolnego, więc może byś wpadła? Możesz wziąć przyjaciół.
-Ale że dzisiaj?
-Nie. Fajnie nam się udało z tym że jutro sobota więc wszystko odbędzie się jutro. Przyjdziesz?
-Zastanowię się...
Po tych słowach poszła w stronę swoich przyjaciół, a Malfoy w stronę swoich. Gdy już się do nich dosiadł zauważył szeroki uśmiech na twarzy patrzącego się na niego Blaise'a.
-Co sie tak szczerzysz?
-Co to za nowa dziewczyna ktorą bajerowałeś?
-Dowiesz sie na jutrzejszej imprezie, którą organizujemy, bo ją zaprosiłem.
-Chwila... My organizujemy jakaś imprezę?
-Teraz już tak.
-To zajebiście! Będzie sie działo!
******
-Ty na serio? To z nim przyjechałaś?
-Tak a co? 
-Co?! Dziewczyno, ty masz chłopaka, a ten Draco Malfoy najwyraźniej Cię podrywa.
-Obie dobrze wiemy, że ten związek w którym niby jestem nie ma sensu. Nie widzieliśmy się przez całe wakacje i już sie nie zobaczymy. To skończone. A co do Draco... Takich przystojniaków nie ma się co bać.
-Ja uważam że wręcz przeciwnie. Lepiej uważaj na tego blondaska.
Iza zaśmiała się cicho sama do siebie. Zerknęła w strone chłopaka. Siedział obok czarnoskórego kolegi i rozmawiał z nim zawzięcie na jakiś ciekawy temat. Pewnie rozmawiali o tej imprezie na którą ją zaprosił. Uśmiechnęła się lekko.
-Halo! Ziemia do Izy! Nie mów że myślisz o tym idiocie.
-A jeśli tak to co mi zrobisz?
Gabriela już miała odpowiedzieć, ale przerwał jej głos dyrektora.
-Witam wszystkich. Mam nadzieję że wakacje minęły wam w miłej atmosferze. Dziś do grona naszych uczniów dołączy piątka nowych przepisanych tu po zamknięciu ich szkoły. Prosze o życzliwe przyjęcie nowych uczniów, a chetnych o oprowadzenie ich po szkole. A teraz wszyscy pierwszoroczni i nowi uczniowie zostaną przydzieleni do poszczególnych domów.
Gdy profesor Dumbledor usiadł na swoim miejscu Minevra McGonagal zaczęła wyczytywać po kolei pierwszorocznych. Po chwili przyszła kolej na nowych uczniów.
-Gabriela Gordeno!
Dziewczyna powoli podeszła do tiary. Usiadła na krześle, a na jej głowie została umieszczona gadająca czapka. Nie minęło pół minuty a tiara sie zdecydowała.
-Gryffindor!
Wszyscy bili brawa, oprócz Slytherinu. To troche zdziwiło Izabelę, ale nie miała czasu się nad tym zastanawiać gdyż Gabi do niej podbiegła i przytuliła.
-Powodzenia.
Powiedziała, po czym z wielkim uśmiechem na twarzy poszła w stronę  Hermiony.
-Jakob Lovegrove!
On także trafił do Gryffindoru. Iza bardzo chciała być tam gdzie jej brat i przyjaciółka, czyli w domu Lwa.
-Christian Gordeno!
Brat Gabrieli odrazu został przydzielony do Gryffindoru. Zostali już tylko Iza i James, kuzyn Gabi.
-James Stanford!
Chłopak ruszył w strone tiary przydziału. Gdy została umieszczona na jego głowie, spojrzał na Izabelę . Posłał w jej strone szeroki uśmiech.
-Slytherin!
James zamarł w miejscu. Iza też. Jeden z jej najbliższych przyjaciół trafił do Slytherinu. Wszystko zaczyna się walić.
-Izabela Lovegrove!
Dziewczyna powolnym krokiem ruszyła do tiary. W głowie miała mętlik. Usiadła na krześle, a gdy gadająca czapka znalazła się na jej głowie, po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Popatrzyła na Gabi ,Chris'a i Jakoba siedzących przy stole Gryffindoru. Usmiechali się do niej chcąc dodać jej trochę otuchy. Nastepnie swój wzrok przeniosła na stół Slytherinu. Patrzyła na James'a , który nawiązywał nowe znajomości. Jego zielone oczy wydawały się być smutne.
-Gryffindor!
Nagły krzyk tiary przestraszył Ize na tyle, że podskoczyła w miejscu zarzucając ją ze swojej głowy. Wszyscy zaczęli sie śmiać, a szczególnie Slytherin. Iza skuliła głowę, gdyż wiedziała że jest cała czerwona. Poszła w strone brata. Gdy usiadła obok niego to on szybko ją przytulił.
-Już myślałem, że nie będziemy w jednym domu...
Iza uśmiechnęła sie i odwzajemniła uścisk.
-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Nagle odezwał sie Dumbledor.
-Chciałbym jeszcze ogłosić, że mamy drobne zmiany w gronie pedagogicznym. Mianowicie nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią jest Mike Lovegrove. Niestety profesor Flictwick odszedł. Jego miejsce zajmie siostra prosesora Lovegrove, pani Magdalena Lovegrove. Zostanie ona również nowym opiekunem Ravenclawn. Mam nadzieje, że miło przywitacie nowych nauczycieli.
Iza popatrzyła na Jakoba.
-Magda i Mike będą tu uczyć?! Czemu nam nic nie powiedzieli?
-Może dlatego że przez półtora roku nie było ich w domu?
Iza spojrzała na brata z chęcią mordu w oczach. Odwróciła się do Gabi i zaczęła rozmowe. Postanowiła, że jutro porozmawia z siostrą.
*****
Uczta minęła bardzo szybko. Zanim ktokolwiek zauważył była już późna noc. Draco Malfoy siedział na kanapie przy kominku ze szklanką ognistej w ręku.
Jego spokój przerwał jeden z jego najlepszych kumpli, Teodor Nott.
-Mam pytanie.
-Dawaj.
-Czy ty próbujesz wyrwać tą nową?
-A jak myślisz?
-Myślę że nie dasz rady.
Gdy usłyszał słowa kolegi odrazu podniósł sie do pozycji siedzącej.
-Ty serio?! Nie wierzysz w kumpla?!
-Nie o to mi chodzi. Poprostu...
-Chcesz się założyć?!
-O co?!
-O to że ją wyrwe! Dam rade! Wkońcu jestem w tym mistrzem!
-Dobra!
-No to stoi! 
-Stoi! 
Po tej krótkiej wymianie zdań Teo poszedł do swojego dormitorium zostawiając Malfoya samego sobie. Blondyn planował już jak zabłysnąć przed panna Lovegrove.
Nie zauważył nawet gdy zasnął.


Notka od autorki
Rozdział już jest! Mam nadzieje ze sie podoba :D Nowych bohaterów dodam wieczorem ;)


poniedziałek, 7 marca 2016

Rozdział 2

Iza siedziała na ławce i wpatrywała sie w widoki za oknem. Naprzeciwko niej siedział Jakob. Udało im się znaleźć wolny przedział. Ich myśli krążyły wokół nowej szkoły. Jak bedzie wyglądać pierwszy dzień? Czy trafią do jednego domu? I do jakiego? Czy szybko znajdą nowych przyjaciół? Czy nauczyciele ich polubią? Te wszystkie wątpliwości nie mogły opuścić ich głów a szczegolnie glowy Izy. Gdy tak myślała przypomniała sobie blondwłosego chłopaka z dworca. Miała nadzieje go jeszcze spotkać. Był dla niej wredny, ale to nie miało znaczenia. Jego zachowanie napewno wynikało z zaistniałej wtedy sytuacji. Z myśli wyrwał ja odgłos rozsuwanych drzwi przedziału. Iza odwróciła głowę w tamtą strone, a na jej twarzy pojawił sie wielki uśmiech.
-Gabi!
Krzyknęła Iza i pędem pobiegła przytulić przyjaciółkę.
-Miałaś iść do innej szkoły. Mówiłaś, że rodzice chcieli Cię mieć blisko siebie.
-Wiem, ale dowiedzieliśmy sie że tamtej szkole też grozi zamknięcie. Oczywiscie rodzice nie chcieli, abym ponownie zmieniała szkole przed jej zakończeniem więc postanowiłam ich namówić na Hogwart i... Udało mi sie! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
-Oj uwierz że wiem. Siadaj i opowiadaj co robiłaś w wakacje!
I tak zaczęła sie ich bardzo długa rozmowa.
*****
Draco siedział w przedziale z Zabinim i Nottem. Nie słuchał rozmowy przyjaciół, bo był pogrążony w myślach o dziewczynie spotkanej na King's Cross. Nigdy nie widział jej w szkole, ani w okolicach. Wyglądała jakby była w jego wieku, ale nie kojarzył jej z żadnym domem. Wychodziło na to że jest nowa. Ciekawiło go do jakiego domu trafi szarooka dziewczyna.
-A co ty o tym myślisz Smoku?
Zabini przerwał rozmyślania Dracona pytaniem na które on nie znał odpowiedzi.
-Yyy.. Zgadzam sie z Nottem...
Po tych słowach szybko opuścił przedział rzucając na odchodne że idzie się przejść. Szedł między przedziałami patrząc na ludzi pogrążonych w rozmowie, śmiejących się albo śpiących. Nie wiedział czy kogos albo czegoś szuka ale ta niewiedza mu nie przeszkadzała. Szedł myśląc o swoich problemach życiowych gdy nagle się zatrzymał. Patrzył na dziewczyne że stacji, której jeszcze nie znał. No właśnie... JESZCZE... Gdy się tak na nią patrzył ktoś na niego wpadł.
-Japierdole... Granger? Jak miło cie widzieć.  Widok twojej szlamowatej osoby sprawił że chce mi sie żyć... Wkońcu co ty byś zrobiła gdybym Cię nie dręczył? Założę sie ze twoje życie nie mialo by sensu... 
-Zamknij się Malfoy i daj mi przejść!
-Nie tak prędko Gra...
Nie dokończył bo dziewczyna przeszła obok niego i rozsunęła drzwi do przedziału nowej dziewczyny. Blondyn postanowił wykorzystać sytuacje. Wślizgnął się do przedziału jak na prawdziwego Ślizgona przystało.
-Cześć. Jestem Draco Malfoy.
Mówiąc to podał ręce zdezorientowanym dziewczynom i Jakobowi. Brunet nie miał ochoty siedzieć w jednym przedziale z tak bardzo denerwującym go chłopakiem.
-Gabi, czy Chris też przyjechał?
-Tak. Jest w sąsiednim wagonie z James'em i jakimś Natanem. Powinieneś ich szybko znaleźć.
Gdy chłopak dowiedział się tego czego chciał się dowiedzieć wstał z miejsca i ruszył ku wyjściu. Draco chciał poznać nową dziewczyne za wszelką cene.
-Czyli ty jesteś Gabriela...
Mówiąc to popatrzył sie na Gabi. Miała ona blond włosy i niebieskie oczy. Przeciętna blondynka.
-A ty to...
Zwrócił swój wzrok na szarooką dziewczyne. Jej oczy były hipnotyzujące. Usta wygięte w uśmiechu, ktoremu towarzyszyły zaczerwienione policzki. Brązowe włosy opadały jej na plecy lekkimi falami. Troche podobne do włosów Granger.
-Iza...
Nowe imie w Hogwarcie. Było całkiem ładne. O Salazarze... O czym on w ogóle myśli?
-Jesteś tu nowa? Wcześniej cie nie widziałem.
-Malfoy co ci odpierdala?!
Oczywiście do rozmowy musiała wtrącić się Hermiona.
-Granger! Ja tu prowadzę rozmowe! Nie z tobą jakbyś nie wiedziała! A tak przy okazji, wyrażaj sie jakoś! Czyli jesteś nkwa mm
-T-tak...
Ta dziewczyna go intrygowała. Ustanowił sobie nowy cel. Ta dziewczyna prędzej czy później będzie jego. Trzeba tylko do tego odpowiednio podejść. Gdyby trafiła do Slytherinu było by łatwiej.
-Malfoy! Zostaw ją w spokoju! Oszczędź jej tej tortury jaką jest rozmowa z tobą!
-Oczywiście Granger...
Popatrzył na Hermione z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
-Wybaczcie, ale przyjaciele wzywają.
Po tych słowach wyszedł z przedziału. Jego myśli ciągle zaprzatała niejaka Iza.
*****
-Dziewczyny, co to było?
Gabriela nie mogła ukryć zdziwienia wywołanego zachowaniem chłopaka. Słyszała o nim trochę, ale same złe rzeczy, a przed chwilą zachowywał się... Brak słów.
-To był Malfoy. Zapatrzony w siebie i wstrętny arystokrata. Ja jestem Hermiona. Z Gabi już sie znamy.
Uśmiechnęła się do blondynki. 
-Faktycznie! Znalazłaś kota mojego brata!
-Tak. Jestem prefektem i zostałam wyznaczona jako wasza... Hmm... Opiekunka? Mam dopilnować żebyście trafiły do Wielkiej Sali.
-Ja jestem Iza.
Dziewczyna przewidziała że zaprzyjaźni się z Hermioną. Szatynka wydawała się miła i pewna siebie. Tylko że nienawidziła tego przystojnego blondyna. Blondyna o imieniu Draco. Draco Malfoy. Miała skrytą nadzieję, że się jeszcze spotkają. Nic o nim jeszcze nie wiedziała, a zrobił na niej dobre pierwsze wrażenie. Nie mogła go wyrzucić z głowy. Jednak nie chciała zacząć romansować. Musiała pamiętać o swoim chłopaku z ktorym nie widziała się od czerwca. Nie zerwali, ale Iza miała wątpliwości co do tego że przetrwają zwiazek na odległość.
-Za chwilę bedziemy na miejscu więc bierzcie swoje rzeczy i idziemy.
Dziewczyny wzięły swoje kufry i wyszły. Nagle Iza przypomniała sobie o szalu, który upadł jej podczas ubierania płaszcza.
-Zapomniałam szala. Wrócę sie. Nie czekajcie na mnie.
Nie wiedziała że pewien blondyn także zapomniał swoich rzeczy i też musiał sie wrócić.
*****
Szedł między pustymi przedziałami do swojego, który był na końcu. Przeklinał w duchu przyjaciół za to że nie zajęli przedziału bliżej. Gdy doszedł do celu wziął swoje rzeczy i ruszył w kierunku wyjścia. Na stacji zobaczył ostatni powóz, w którym siedziała tylko jedna osoba. Rozpoznał ją. Z wielkim uśmiechem na twarzy ruszył w jej kierunku.
-Cześć.
Iza spojrzała na niego i odwzajemniła uśmiech.
-Hej. Jesteś ostatni?
-Tak. Chyba tak.
-To jedziemy?
-Pewnie.
Powóz ruszył w kierunku Hogwartu. Im byli bliżej tym bardziej Iza była zdenerwowana. Malfoy to zauważył.
-Nie musisz się martwić. Nie ma czym.
-Jest czym! Przyjeżdżam ostatnia! I to z tobą! Bardzo możliwe że wszyscy moi znajomi są juz w środku, a ja nie wiem gdzie iść...
-Przecież moge Cię zaprowadzić.
Draco powiedział to tak normalnie jak nigdy dotąd. Nie rozumiał zachowania dziewczyny. To tylko Hogwart. Szkoła jak każda inna.
Po pewnym czasie dojechali.
-No to chodź.
Iza nadal była niepewna, ale poszła za blondynem rozglądając się na wszystkie strony. 
-Czemu mam wrażenie ze wszyscy sie na mnie gapią?
-Bo tak jest.
-Ale czemu?
-Po pierwsze, jesteś nowa. A po drugie, idziesz ze mną.
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy a on tylko sie uśmiechnął.
-Skończ już bo nje da się ciebie słuchać.
Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej. Stanęli przed drzwiami do Wielkiej Sali i odrazu na siebie spojrzeli. 
-Gotowa.
-Jak nigdy w życiu.
Uśmiechnęła się do niego nie wiedząc że juz za jakiś czas będzie żałować że wogóle go poznała.



Notka od autorki ;)
Rozdział miał być wcześniej, ale jakoś tak sie stało że nie miałam czasu żeby go napisać. Ale już jest i mam nadzieję że się podoba ;)

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 1

Rozdział 1


-Jackob! Pośpiesz się, bo się spóźnimy!
Iza biegała po salonie zabierając najpotrzebniejsze rzeczy i ubierając kurtkę w pośpiechu. Co jej strzeliło do głowy, żeby pakować się dzisiaj, a nie wczoraj wieczorem?! To była najgorsza decyzja jaką podjęła w tym roku. Chociaż... Nie. Zdecydowanie najgorszą decyzją było picie wczoraj z bratem ognistej. Mieli szczęście, że rodzice pojechali na dwa tygodnie do dziadka. Ale teraz koniec myślenia. Trzeba się zbierać na pociąg.
-Jackob! Rusz dupe z łaski swojej!
-Siostra... Luzuj majty... Mamy jeszcze godzinę i 15 minut...
Iza popatrzyła się z niedowierzaniem na brata.
-Idioto! Mamy tylko 15 minut! Godzinę mniej!
Na te słowa Jackob zrobił wielkie oczy, ale nie można było go oglądać w takim stanie długo, bo po sekundzie biegaj po pokoju i pakował swoje rzeczy do kufra. Po 5 minutach stał w wejściu zduszany, ubierając jeszcze skarpetki i buty.
-Co się gapisz?! Idziemy!
Iza zaśmiała się cicho. Wzięła swój kufer i wyszła z domu. Gdy zabezpieczyli dom zaklęciami ochronnymi skierowali się w stronę ciemnej uliczki, nie odwiedzane przez innych ludzi, żeby przenieść się na stacje KingCross za pomocą świstoklika.
******
-Draco, Blaise przy... Draco! Za 15 minut odjeżdża pociąg do Hogwartu.
Narcyza Malfoy patrzyła karcącym wzrokiem na syna, który leżał jeszcze w łóżku.
-Już idę... Już...
Draco powoli uchylił powieki, aje natychmiast je zamkną, gdyż promienie słońca podrażniły jego oczy. Spróbował jeszcze kilka razy i w końcu mu się udało.
-Co się stało?
Spytał, ziewając i wyciągając się na łóżku jak kot.
-Masz niecałe 15 minut!
-Na co?
Draco nie wiedział co się dzieje.Starał sobie przypomnieć jakie wielkie wydarzenie miało mieć dzisiaj miejsce, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
-Ja nie mam do ciebie siły... Blaise!
Pani Malfoy miała już dość swojego syna. Stwierdziła że tylko Blaise Zabini, najlepszy przyjaciel Draco, da rade ściągnąć go z łóżka. Już po chwili obok Narcyzy stał Blaise. Spojrzał na przyjaciela i głośno westchną.
-Mam się nim zająć?
-Jakbyś mógł...
Zabini poszedł wolnym krokiem w strone łóżka przyjaciela. Gdy już przy nim był ściągnął z niego kołdre i rzucił ją na ziemie przy swoich nogach.
-Co do... Zabini!! Co ci do cholery jasnej odpierdoliło?!!
Młody Malfoy patrzył na przyjaciela jakby chciał go zabić. Jak on mógł ściągnąć z niego źródło ciepła?! Co mu w ogóle strzeliło do głowy?! Najchętniej rozszarpał by go teraz na malutkie kawałeczki.
-Wstawaj stary! Mamy 10 minut! Za chwile odjedzie pociąg!
-Ale jaki pocią... Ja pierdole!!!
Hogwart! Jak on mógł zapomnieć?! To dziś był dzień, w którym uwalniał się od ojca! Miał go już dość. Ciągle zaciągłał go na spotkania Śmierciożerców, których on miał już po dziurki w nosie. Przez całe wakacje starał się go unikać, ale nie wychodziło mu to najlepiej. w ciągu wakacji był chyba na 20 spotkaniach z Voldemortem, co go wcale nie cieszyło. Czemu mieli służyć temu choremu psychicznie człowiekowi bez nosa? Zawsze się zastanawiał czemu Voldemord nie posiada czegoś takiego jak nos... Ciekawe czy czuł zapachy... STOP! Nie czas na takie głupoty! Zaraz odjeżdża pociąg do Hogwartu!
-W końcu wstała nasza śpiąca królewna. Przypomniałeś sobie o szkole jak widze...
-Zamknij się Zabini!
Warknął Malfoy gdy ubierał spodnie. Jakie szczęście, że Narcyza kazala mu spakować swoje rzeczy wieczorem. Nie mineły 2 minuty, a Draco stał już gotowy do drogi.
-Rusz się bo nie zostało nam dużo czasu!
Powiedział do Zabiniego, na co ten tylko przekręcił oczami.
-Już lecę mój królu...
-Grabisz sobie...
-Takie życie.
Zabini zaśmiał się tylko i wziął swój kufer oznajmiając tym, że jest gotowy do drogi. Draco jeszcze tylko ucałował matkę i dołączył do przyjaciela. Jego ojca na szczęście nie było, więc mógł okazać pani Malfoy trochę miłości, jaką żywi każdy syn do matki. Narcyzie bardzo się to spodobało. Uśmiechnęła się czule do syna.
-Dowidzenia! Będę pilnował, żeby Draco nie szalał na imprezach!
Zabini jak zwykle musiał dorzucić swoje dwa słowa. Malfoy spojrzał zabójczym wzrokiem na przyjaciela, który nijak nie zareagował.
-Skończ już gadać... Zaraz nam pociąg odjedzie!
-Wyluzuj... To tylko szkoła, co nie?
-Chodź!
Draco złapał przyjaciela za bluzę i pociągnął za sobą, żeby teleportować się na stacje.
******
Na King'sCross był wielki gwar. Trudno było ruszyć się z miejsca. Izie jednak nie przeszkadzała ilość ludzi i ciasnota jaką panowała na stacji. Przeciskała się między ludźmi razem ze swoim bratem, żeby tylko zdąrzyć na pociąg do szkoły. Pierwszy dzień w szkole a ona mialaby się spóźnić?! Taką op je wykluczyła juz dawno. Spojrzała na zegarek po czym krzyknęła do brata.
-Jakob! Szybciej! Mamy dwie i pół minuty!
-Przecież ide! Wiecej ludzi nie mogło tu być?!
-Jesteśmy juz prawie na miejscu więc zamknij twarz i chodź!
Mówiąc to wskazała na ścianę między peronami 9 i 10. Iza już biegła ze swoim wózkiem w stronę przejścia, gdy wpadła na coś twardego. Podejrzewała że to jakiś czlowiek bo usłyszała huk spadajacych bagaży.
-Uważaj jak łazisz!
Dziewczyna nie siliła się juz nawet na miły ton. Byla zdenerwowana bo przez jakiegoś idiote mogła nie dotrzeć do szkoły.
-Ja mam uważać? To ty we mnje wjechałaś tym wózkiem!
Chłopak miał racje. To ona zawiniła. Cała złość ją opuściła. Spojrzala na chłopaka chcąc go przeprosić, ale gdy tylko napotkała jego wzrok cały świat jakby przestał istnieć. Kłóciła się właśnie z bardzo przystojnym blondynem. Był od niej wyższy o głowę i, z tego co zauważyła, dobrze zbudowany. Takie oczy widziała pierwszy raz w życiu. Były one platynowoszare i nie wyrażały żadnych uczuć. Można było się domyślić że ich właściciel jest raczej zamknięty w sobie. Jej rozmyślania o blondwłosym chłopaku mogłyby trwać wieczność, ale przerwal je Jakob.
-Nie mamy czasu na kłótnie! Musimy iść!
-Yyy... Co? A no tak! Idziemy!
Rodzeństwo poszło w strone przejścia i już po chwili stało na peronie 9 i 3/4.
-Szybko! Musimy znaleźć miejsca.
Wbiegli do pociągu w poszukiwaniu wolnych przedziałów.
*****
Patrzył na dziewczyne biegnąca w stronę przejścia na peron 9 i 3/4. Czyli ona też była czarownicą. Ciekawe czy jeszcze się spotkają...
-Smoku! Rusz swój piękny tyłek i zapierdalaj na pociąg! Zaraz odjeżdża!
Po tych słowach Draco pobierał swoje bagaże i szybko pobiegł so celu.

Notka od autorki :)
Siemka ;) Mam nadzieje że rozdział się podoba... To moje pierwsze opowiadanie więc nie oceniajcie mnie za surowo... Jednak uwagi na temat tego co jest źle i co należy poprawić bardzo mi się przydadzą. Mogą być drobne błędy bo pisze na telefonie ale mam nadzieje ze nie rażą w oczy. Liczę na dużo komentarzy ;) Miłego czytania :)